Rezerwat Sine Wiry jest w Bieszczadach, a wejście do niego znajduje się w nieistniejącej już wsi Polanki pomiędzy Terką a Dołżycą. Istnieje też możliwość dotarcia z Kalnicy, ale jest to zdecydowanie dłuższa trasa i najlepiej ją przejechać na rowerze. Rezerwat obejmuje kilkukilometrowy odcinek przełomu rzeki Wetliny, która w tym miejscu przebija się przez liczne progi skalne. Na samym początku wspomnę, że jest to trasa idealna dla dla rodzin z dziećmi lub osób, które lubią Bieszczady, ale niekoniecznie chodzenie po górach.
Jak zwykle zjawiłam się na szlaku wcześnie rano. Samochód zostawiłam na parkingu nieopodal wejścia do rezerwatu (rano nie było problemów z miejscami parkingowymi, ale popołudniu gdy wyjeżdżałam już niestety parking był przepełniony). Do rezerwatu prowadzi szutrowa droga, która na zmianę łagodnie pnie się w górę i lekko opada. Nie ma żadnego oznaczonego szlaku oprócz niebieskiego szlaku rowerowego, ale nie sposób się zgubić. Po prawej stronie ciągnie się strome zbocze Bukowinki porośnięte lasem, a po lewej w dole słychać szum rzeki. Do głównego miejsca przełomu od wejścia jest ok. 3 km.
Pisząc o Sinych Wirach nie sposób nie wspomnieć o słynnym "Łosiu z Zawoju". Drzewo, a dokładniej lipa, wyrosła na głazach nad rzeką i przybrała niesamowitą formę zwierzęcia. Bieszczadzka legenda głosi, że gdy Łoś z Zawoju pije wodę z Wetliny, to na nizinach na pewno będzie powódź.
W tym miejscu można zakończyć podróż i wrócić tą samą drogą na parking. Trasa ma (w obie strony) ok. 9 km i nie jest wyczerpująca, ale dla mnie to było trochę za mało i ruszyłam dalej w kierunku dawnej wsi Zawój. Po około kilometrze docieramy do centrum nieistniejącej już wsi. Znajduje się tutaj murowana wiata turystyczna, kilka drogowskazów i tablic informacyjnych. Ścieżka w lewo prowadzi do dolnej części wsi i brodu na Wetlinie, droga szutrowa wiedzie do Kalnicy, a stroma, wąska ścieżka w prawo prowadzi do miejsca, w którym mieściła się cerkiew i cmentarz. Na szczycie pagórka znajdują się pozostałości cmentarza i cerkwi i symboliczne drzwi w miejscu gdzie było do niej wejście.
Po chwili zadumy i odpoczynku ruszyłam dalej w kierunku Kalnicy. Droga jest dość monotonna. Po obu stronach trasy można wiosną zobaczyć pozostałości dawnych sadów.
Po drodze minęłam jeszcze kolejną nieistniejącą już wieś Łuh, aż dotarłam do czarnego szlaku prowadzącego przez Czereninę (981 m n.p.m.) i Falową (968 m n. p. m.) do Dołżycy. Trasa na początku wiedzie ostro pod górę dość wąską, zarośniętą ścieżką, ale jest bardzo dobrze oznaczona. Większość trasy wiedzie przez las i nie jest za bardzo widokowa, ale chwilami, pomiędzy drzewami możemy zobaczyć Smerek i inne wzniesienia. Zgodnie z mapą przejście tego odcinka szlaku powinno zająć ok. 3h 45 min, ale zdecydowanie szybciej pokonałam tą odległość.
Ze szczytu Falowej schodzimy do Dołżycy do głównej drogi. Aby dostać się na parking gdzie pozostawiłam auto należy skręcić w prawo i iść wzdłuż drogi ok. 7 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz